~Karolina Żebrowska~
Choć QR Code powstał w Japonii na początku lat 90., w
praktyce mogliśmy go zauważyć dopiero kilka lat temu, wraz z pojawieniem się smartphone’ów
i nowych funkcji w telefonach komórkowych. Panujący boom na skomputeryzowane
aparaty telefoniczne, których głównym zadaniem już dawno przestało być
dzwonienie, zachęcił producentów do poszukiwania nowych rozwiązań. I tak
zainteresowano się QR Codem, który zdawał się nieść ze sobą duże możliwości.
Wizja ludzi zaintrygowanych czarno-białymi kwadracikami i
ochoczo, acz nie zawsze świadomie, skanujących najróżniejsze reklamy i
informacje zaczęła udzielać się po kolei wszystkim dużym korporacjom. Po
wprowadzeniu tej innowacji przez pierwsze odważne firmy, reszta rynku zaczęła
zazdrościć im tej rzekomej przewagi i w krótkim czasie kody QR nas otoczyły.
Ta zmiana nastąpiła dość szybko. Z początku spotkała się
rzeczywiście z zainteresowaniem i zaintrygowaniem – ale za naturalną reakcją
nie szło nic więcej. I choć kody stały się nieodłącznym elementem przestrzeni
miejskiej – w formie billboardów i plakatów, czy naszych domów (reklamy w
gazetach, okładki książek) – można śmiało nazwać je jedną z większych porażek
marketingowych dwudziestego pierwszego wieku.
„Dlaczego to nie działa?”, chciałoby się zapytać. Czynników
jest wiele, przede wszystkim jednak twórcy reklam wciąż przeceniają nasze
zaangażowanie w reklamę. Od początków tej dziedziny biznesu minęło już sporo
czasu i staliśmy się klientami wybrednymi i wymagającymi. Nie usatysfakcjonuje
nas już naiwna piosenka o kostce rosołowej – pragniemy inteligentnych dowcipów
słownych i rozwiązań, których do tej pory w reklamie nie było.
Każdy trik, powtarzany kilka razy, przestaje już zaskakiwać.
I tak zobojętnieliśmy już na billboardy z przestrzennymi elementami, dwuetapowe
kampanie reklamowe, gdzie z początku nie wiadomo, o czym mowa, czy w zamyśle
zabawne hasła, które na dłuższą metę nieznośnie irytują i odnoszą skutek przeciwny
do zamierzonego.
Nasza niechęć do reklamy sprawia, że potrzebujemy czegoś
szczególnego, aby się tą reklamą zainteresować. Dlatego też uznano, iż
zainteresowanie to wzniecą właśnie kody QR. Jest w nich w końcu ten element
tajemnicy, wymagający od nas rozwiązania zagadki, jest coś, co wymaga naszej
partycypacji.
![]() |
Nice try, QR Code! To chyba jedna z niewielu "kampanii z kodem", która odniosła jako taki sukces (w każdym razie, wśród męskiej części klienteli) |
Marketingowcy jednak nie wpadli na to, że możemy być na to
zwyczajnie zbyt leniwi! Zresztą sam obraz przeciętnego człowieka,
posiadającego smartphone’a z funkcją skanowania kodów i mającego na tyle czasu,
żeby to faktycznie robić, wydaje się niedorzeczny. Ponadto reklama
wystarczająco zatruwa nam życie, dlaczego więc nagle mielibyśmy stać się jej
entuzjastami i z zapałem wyczekiwać wyświetlenia strony WWW, do której przekieruje
nas przeskanowany kod?
QR Code, zamiast stać się spektakularnym przykładem sukcesu,
został obiektem drwin i docinek. Laura Stampler z Business Insider pisze: „To
zjawisko stosowane jest z tak marnym skutkiem, że stało się żartem w przemyśle
reklamowym. Istnieje nawet Tumblr o nazwie „Pictures of People Scanning QR-Codes”,
nie posiadający żadnych zdjęć.”
Powstała również strona WTF QR CODES, dedykowana najgłupszym
i najgorszym zamieszczeniom nieszczęsnego kwadracika. Polecam ją zwłaszcza tym,
którzy wciąż jeszcze myślą, że ta wzniosła idea ma wciąż jakiś sens.
![]() |
Odrobina adrenaliny powinna zachęcić potencjalnych klientów, mówili. It'll be fun, mówili. |
![]() |
A tu spektakularnie głupie wykorzystanie QR w Polsce. |
![]() |
Chociaż Bank of America też nie grzeszy rozsądkiem. Tak, zeskanujcie kod z naszej strony na Facebooku, żeby zalinkował was do niej na waszych telefonach. |
![]() |
A jednak nie przestaje się sądzić, że kody ułatwiają nam życie. Czy raczej... Hm. |
Ciekawy artykuł
OdpowiedzUsuńciekawie prowadzony blog!
OdpowiedzUsuńświetny blog
OdpowiedzUsuńŚwietny i bardzo wartościowy wpis. Podoba mi się
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis
OdpowiedzUsuńDo starszego pokolenia nie trafi tai przekaz więc na starcie się ogranicją.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis
OdpowiedzUsuńCiekawe :)
OdpowiedzUsuńsuper inforacje i wpisy!
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis
OdpowiedzUsuń